środa, 31 sierpnia 2016

Wiersze "Skok"

"Skok" 


Żyć i umierać
Cieszyć się i smucić
Śmiać się i płakać
Kochać i nienawidzić

Jeden krok w stronę krawędzi

Żyję i umieram, wciąż na granicy śmierci
Cieszę się i smucę, widząc cię codziennie
Śmieje się i płaczę, kiedy jesteś przy mnie
Kocham cię i nienawidzę

Drugi krok

Jestem dwiema osobami
Innymi kobietami
Dwiema sprzecznościami
Innymi kochankami

Trzeci krok

Jestem nią i nią
Ona to ja
A ja to ona
Która z nas jest prawdziwa?

Jestem bliżej

Im bliżej ciebie
Tym bardziej nienawidzę siebie
Nie ma już nas
Na mnie też nadszedł czas

Skoczyłam.


wtorek, 30 czerwca 2015

Pamiętnik- zwiastun + momenty

Pamiętnik - zwiastun
Jeśli myślisz, że to kolejna bajeczka o miłostkach i przyjaźni i innych przesłodzonych nastoletnich rzeczach, to radzę Ci zamknąć stronę, na której to czytasz.
Pamiętnik to bardzo osobista sprawa i nie ładnie do niego zaglądać.
Serce młodej kobiety to wrażliwa rzecz podatna na zranienie, a mężczyźni, którzy bawią się nimi to nic nie warte świnie. Jest to proste i moim zdaniem całkiem zrozumiałe.
W DerDreams jest stary, duży dom. Wysoki, ciemny i mroczny. Dzieją się w nim dziwne rzeczy, a mieszkańcy omijają go szerokim łukiem. Nagle pojawia się rodzina Mort i kupuje piękny dom. Nowi lokatorzy nie znają jego starej historii, ale wkrótce mają ją poznać.


Momenty

02.09.2014 wtorek
"Drogi pamiętniku! 

Dzisiaj po raz pierwszy byłam w szkole ( chociaż mam już 15 lat!). Byłam zestresowana, ale szczęśliwa. Pewnie to dziwne, że jestem tak stara, a nie chodziłam do szkoły, prawda? Jednak od zawsze boję się ludzi dlatego też rodzice zdecydowali się na nauczanie domowe. Miałam dobrego nauczyciela i byłam pojętną uczennicą. Pierwsze zajęcia w szkole okazały się nudne, gdyż wszystko już wiedziałam, ponieważ przerabiałam to już. Kiedy na biologii pani opowiadała kompletne bzdury na temat bezkręgowców lub przekręcała ich nazwy- ja automatycznie jej przerywałam i poprawiałam błąd. W nagrodę za "przeszkadzanie" w lekcji poszłam do dyrektora. Opowiedziałam jej swoją wersję wydarzeń i także opowiedziałam mu co wiem o stworzeniach wodnych (moich ulubionych! Morskie życie jest takie piękne!). Pani dyrektor odesłała mnie kręcąc głową do pani sekretarki i przez cały dzień pisałam jakieś testy. Nie mam pojęcia dlaczego a jak powiedziałam o tym mamie to patrzyła na mnie zszokowana, a później zaśmiewała się do łez. Skoro płakała ze śmiechu to nic się nie stało, co nie? 
Nie mogę się doczekać jutra! "

"W domu dzieją się dziwne rzeczy.
Najgorzej jest u mnie w pokoju. Kiedy teraz w nim siedzę i spoglądam w lustro zawieszone na ścianie widzę swoją twarz, lecz  moje odbicie ma inny kolor oczu i włosów. "

Lady Awe...
ŚMIERĆ ZAMIERZA SIĘ O CIEBIE UPOMNIEĆ

sobota, 11 kwietnia 2015

Wierze "Światło i Cień" , "Trucizna"


Światło, Cień

Światło i Cień…
Noc i dzień...
Ty i ja...
Miłość trwa.

Woda i Ogień...
Biel i Czerń...
Cicho płacząc
Krzyczę imię twe.

Mała i Duży...
Chuda i Gruby...
Pamiętaj, że w oczach
Tli się ziarno zguby.

Piękna i brzydki...
Przyjaźń i zawiść...
Każda miłość może
Zmienić się w nienawiść.  







Trucizna 


 
Na targu kupię truciznę
I wleję ci ją do szklanki
.
Będę patrzeć jak padasz na ziemię
A później powiem: nic nie wiem.

I to jest sto razy lepsze
Niż ta trucizna, co sprawiła
Że rodzinę porzuciłam,
Że życie zostawiłam .

Bo miłość jest trucizną.
Żyjesz i jesteś martwy.
Płaczesz i śmiejesz się.
Płoniesz i jest ci zimno.
Tym właśnie miłość jest. 




poniedziałek, 23 lutego 2015

Time & Place rozdział 2



Rozdział 2
Szłam z profesorkiem otoczona przez żołnierzy. Wszyscy byli wysocy, szerocy w barach, łysi i ubrani w takie same idiotyczne mundurki. A!  I wszyscy mieli po cztery sztylety, jeden karabin maszynowy i dwa pistolety kaliber 9mm. Normalka. Nic specjalnego. Zerknęłam na profesorka.
Szedł obok mnie uśmiechając się lekko. Kiedy zauważył, że na niego patrzę westchnął.
-Nie mam nic do ciebie, Cassandro. Po prostu wszyscy zniknęli.
Zniknęli? Wszyscy? Możesz powtórzyć ty powalony psychopato? Spojrzał na mnie dziwnie tak jakby usłyszał moje myśli.
-Myślisz, że biorę cię tam, jako pierwszą? Nie mógłbym. Jesteś zbyt cenna. Miałem zamiar trzymać cię w klatce dopóki twój duch nie padnie, ale…
-Mój duch padnie razem z moim ciałem. A jeśli myślałeś, że dołączę do twoich marionetek – wskazałam na żołnierzy- to jesteś tak głupi, że to chyba łut szczęścia stworzył te pomylone wynalazki.
-Każdego można złamać. – Powiedział George i przyśpieszył. 
Nie mówiliśmy już nic. Dotarliśmy do drzwi z napisem „T & P”. Profesorek kazał wejść mi pierwszej. Weszłam a za mną dwóch żołnierzy i George.
Nie wiem czy pokój był duży czy mały. Trudno było to określić. Wszystko od góry do dołu pokryte było kablami. Na całej długości ściany stały też komputery. Nic dziwnego, że nastąpiło zwarcie.  Szurnięty profesorek podszedł do maszyny i ustawił coś na niej.
-Maszyna wysyła rzeczy na określony czas. Ustawiłem ją na piętnaście minut ze względu, że to tylko próba. Jeśli się uda spędzisz tam więcej czasu i będziesz mi zdawać raporty. A teraz, zapraszam. – George odsunął się pozwalając mi przejść.
Nie miałam wyboru. Weszłam do środka. Zanim zamknęły się za mną drzwi usłyszałam jak jeden z żołnierzy mówi do drugiego:
-Stawiam 50 $, że nie wróci.
Och. Nie masz racji. Nawet, jeśli ta maszyna nie zadziała i rozpłynę się w powietrzu to znajdę sposób by wrócić. Dopóki profesor George Szurnięty nie będzie martwy, ja będę żyć.

Ał…
To była moja pierwsza myśl. Ból płonął we mnie. Tysiące igieł wbijało się w moje ciało, które pochłaniały płomienie.
-Spokojnie. – Usłyszałam. -Uspokój się, to zaraz minie.
Głos należał do kogoś, kogo znałam, ale nie potrafiłam powiedzieć, do kogo. Jednak tak jak mówił, ból minął. Otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą jakiegoś chłopaka.
Poprawka. Zobaczyłam chłopaka z nagrania!
-To ty!- Krzyknęłam.
Na żywo wyglądał inaczej. Jego blond włosy były ciemniejsze,w jego niebieskich oczach były zielone plamki. Wyglądało to jak szafir i szmaragd w jednym. Jego otwarta twarz wyrażała niepokój i troskę.
Usiadłam. Skoro żyję, a obok mnie jest on oznacza to, że udało mi się dotrzeć do innego świata.  Rozejrzałam się szybko. Leżałam na ziemi, która miała niebieski kolor. Niedaleko ode mnie siedziała różowa wiewiórka. Przyglądała mi się z zainteresowaniem. Wyciągnęłam rękę w jej kierunku. Pokręciła główką jakby mówiła „ nie” i pobiegła gdzieś w las. Było tu dużo drzew, których liście mieniły się wszystkimi kolorami tęczy. Na kilku gałęziach zauważyłam ptaki. Miały śliczne piórka. W oddali słyszałam też wodospad. Wzniosłam oczy do nieba, o niebieskim kolorze i różowych, wyglądających jak wata cukrowa, chmurach.
Wszystko było tu takie kolorowe.
Spojrzałam na niego.
-Kim jesteś? – Zapytałam, a on roześmiał się.
-Właśnie przeraziłaś mnie na śmierć tym okrzykiem „to ty!” a teraz pytasz się, kim jestem?
-No, bo... – I po, co się idiotko wyrywałaś? Nie mogłaś trzymać buzi na kłódkę? - Ja widziałam cię na nagraniu jak wchodziłeś do Time & Place i znikasz, ale nie wiem…- Westchnęłam. - Jak się nazywasz?
Chłopak uśmiechnął się, wstał i podał mi rękę. Przyjęłam ją. Kiedy stanęłam nie puścił mojej dłoni tylko pocałował ją lekko.
- Michael Alexander King, a ty?
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Michael był nieziemsko przystojny, a do tego szarmancki. Zastanowiłam się. Powiedzieć mu prawdę czy zmyślić? Pomyślałam, że postawię pół na pół. Prawdziwe imię, nieprawdziwe nazwisko.
-Cassandra Evans.
-Piękne imię. – Powiedział i pociągnął mnie w stronę motoru. – To jest Ax. To taki motor tyle, że szybszy, z autopilotem i innymi fajnymi funkcjami. A! I potrafi latać.
Kiedy stanęliśmy przy motorze niespodziewanie położył ręce na mojej tali. Podniósł mnie bez wysiłku i posadził na siodełku. Wskoczył na Ax’a i powiedział:
-Trzymaj się mocno. 
Zrobiłam jak kazał i objęłam go w pasie.
Lecieliśmy obok różowych chmur. Chciałam ich dotknąć. Już miałam wyciągnąć rękę, kiedy usłyszałam Michaela.
-Nie rób tego. Może i wyglądają jak wata cukrowa lub chmury, ale to żywe stworzenia.
-Chcesz powiedzieć, że TO żyje? – Zapytałam sceptycznie. Chmury nie wyglądały na żywe. Nawet się nie ruszały.
-Słuchaj to jest inny świat. Wszystko ci opowiem, ale nie teraz, mamy mało czasu.
-Czemu? – Zapytałam. Tak byłam ciekawa. Jak mówiłam nienawidzę nie wiedzieć.
Chłopak westchnął i nagle przed nami zaczęły pojawiać się przeszkody. Było to tak jak w kosmosie. Wielkie asteroidy na naszej drodze. Tyle, że były to różnego rodzaju przedmioty. Rowery, komputery, stoliki, krzesła. O! Jeszcze owoce!  Michael zręcznie omijał każdą z nich.
Po pewnym czasie chmury z różowych zrobiły się białe.
-One też są żywe? – Zapytałam, a Michael pokręcił głową.
Okej, czyli mogę…
Puściłam Michaela, wygięłam się do tyłu i rozłożyłam szeroko ramiona. Palcami dotykałam chmur i czułam się jakbym dotykała waty cukrowej. Roześmiałam się widząc osadzającą się na moich dłoniach substancję. Wiem było to niebezpieczne, ale też cudowne, czułam się jakbym latała. Roześmiałam się zdając sobie sprawę, że minęło czternaście lat, od kiedy byłam naprawdę szczęśliwa.
-Zgłupiałaś?! Złap się mnie! – Michael obrócił się lekko w moją stronę i posłał mi złe spojrzenie.
Wróciłam do poprzedniej pozycji i oblizałam palce. Pycha…
-To było głupie! – Warknął Michael. Roześmiałam się, objęłam go i przytuliłam się do jego pleców, na co on zamarł.
-Przepraszam, ale od dawna tak się nie czułam.
Na ustach miałam uśmiech. Moje serce biło szybko i nie wiem czy to z powodu tego, co zrobiłam czy może chłopaka, do którego się przytuliłam.

Wylądowaliśmy przy wielkim domu, który przypominał bardziej pałac. Był to duży teren porośnięty zieloną trawą. Wyglądało to trochę jak las, w którym znalazłam się wcześniej. Kolorowe drzewa i kwiaty. Była też sadzawka i fontanna. Ogród był piękny. Wszystko było kolorowe i tętniło życiem. Michael kliknął przycisk na motorze, a ten poleciał do czegoś, co było garażem. Chłopak podał mi ramię i uśmiechnął się. Odwzajemniłam uśmiech i podążyłam za nim po tęczowej ścieżce w stronę domu. Mówię poważnie. Ścieżka mieniła się wszystkimi barwami tęczy. Dopiero teraz zauważyłam, że przy Michaelu byłam nieostrożna. Moja nieufność i niepewność do wszystkiego zniknęła. To było dziwne, pokręcone, trochę straszne oraz relaksujące.
Po raz pierwszy nie bałam się i nie udawałam kogoś, kim nie jestem. Byłam sobą.
Pałac był cały biały. Miał trzy piętra, windę i schody. Była tu masa pokoi i dwie sale balowe. Michael mówił mi gdzie i co jest. Był bardzo entuzjastyczny. Gestykulował, opowiadał dowcipy i śmiał się.
Byłam w nim zauroczona. Podobał mi się. Kurde muszę się opanować, bo jeszcze się na niego rzucę.
-Miałeś opowiedzieć mi o świecie. – Przerwałam mu w pewnym momencie. To miejsce wydawało się snem.
-Dobrze, ale najpierw muszę z kimś porozmawiać i… Odprowadzić cię do twojego pokoju. – Powiedział i wepchnął mnie do windy.
-Do mojego pokoju? – Powiedzieć, że byłam zdezorientowana to mało powiedziane.
Michael westchnął.
-Pójdziesz do pokoju i przebierzesz się w sukienkę, którą dla ciebie przygotowano. Kiedy to zrobisz pojawi się pokojówka, która zaprowadzi cię do salonu.
Wielki pałac a teraz pokojówka? Był jakimś księciem czy co? Michael odprowadził mnie do pokoju, który znajdował się na drugim piętrze. Powiedział, że „ za chwilę” się zobaczymy.
Weszłam do pokoju. Był cały biały.
Białe ściany i białe meble. Naprzeciw drzwi stało olbrzymie dwuosobowe łóżko. Na lewo znajdowała się toaletka, szafa i lustro 2x1,5 metra, obok, którego znajdowały się drzwi. Podeszłam do nich i otworzyłam je. Znalazłam się w dużej łazience wyłożonej białymi kafelkami w przeplatające się złote nitki. Była tu duża wanna, w której mogłabym się położyć i zmieścić drugą osobę. Była tu też umywalka i prysznic z hydromasażem. Obok umywalki stał kosz na bieliznę.
Weszłam do pokoju i zobaczyłam drzwi ze szkła na wprost łazienki, które pokazywały część ogrodu. Domyśliłam się więc, że to wyjście na balkon. Pobiegłam do drzwi i otworzyłam je. Balkon nie był mały. Spokojnie mogłabym zmieścić tu kanapę fotele i kilka innych ciekawych rzeczy.
Oparłam się o balustradę i spojrzałam na ogród. Był to teren za domem, którego nie widziałam. Tu nie było kolorowo. Wszystko było w odcieniu niebieskiego. Błękitne liście drzew, granatowe kory i trawa w kolorze turkusu. Był też duży staw z białą wodą i mostkiem.  
Co ja tu robię? Pomyślałam. Kilka dni wcześniej myślałam o połamaniu łóżka na drzazgi i skończyć z tą nędzną szopką i profesorkiem. A teraz? Jestem w innym świecie. Jakimś pałacu i…
Westchnęłam i wróciłam do pokoju. Dopiero teraz zauważyłam niebieską luźną, przewiewną sukienkę, sięgającą do kolan. Spojrzałam na to, co mam na sobie. Stare wytarte dżinsy, czarną koszulkę na krótki rękaw… Dotknęłam włosów i czułam ten tłuszcz. Boże nienawidzę profesorka. Myć się raz na tydzień? Tak może facet, ale nie ja.
Poszłam do łazienki, rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Nie miałam ochoty na kąpiel, miałabym zbyt dużo czasu na myśli.

Ubrałam się w sukienkę i uczesałam włosy w koka. Siedziałam sobie na balustradzie balkonu wesoło machając nogami. Patrzyłam jak z białej wody skaczą rybki. Zwierzęta, które żyły w ogrodzie nie były niebieskie. Na szczęście. Tak jak w lesie były różowe, pomarańczowe, czerwone, zielone, fioletowe…
Usłyszałam pukanie, a potem ktoś po cichu wszedł do pokoju.
Ustawiłam się na maksymalną czujność. Zeszłam z barierki i po cichu weszłam do pokoju. Szyba obok drzwi uniemożliwiała mi schowanie się, ale dziewczyna, która weszła stała do mnie tyłem i ustawiała coś na toaletce. W ręce miała koszyk.
Zakradłam się do niej od tyłu i jedną ręką oplotłam ją w pasie a drugą złapałam za szyję.
Zaskoczona drgnęła i upuściła koszyk. Odruchowo podniosła ręce do szyi, ale zanim jej dotknęła powiedziałam:
-Jeden ruch, a nie będziesz oddychać.- Na dowód tych słów ścisnęłam jej szyję. –To jak rączki w dół i odpowiadasz na pytania, czy nie?
Opuściła ręce, co uznałam za niewypowiedziane „ tak”.
-Kim jesteś? – Zapytałam.
-P-p-pokojó-jó-wką. – Jąkała się przestraszona.
Dopiero po chwili przypomniałam sobie, że Michael powiedział, że przyjdzie po mnie pokojówka.
-Przepraszam! – Powiedziałam i odsunęłam się zawstydzona. Jesteś zbyt gwałtowna!
Dziewczyna odwróciła się do mnie przodem.
Miała jeszcze dziecinną twarz i określiłabym, że jest dziesięciolatką, ale pracowała, więc to niemożliwe! Widziałam po niej, że była przerażona. Trzęsła się, a jej oczy były wielkie i błyszczały.
O nie. Jęknęłam w duchu. Nienawidzę łez.
-Naprawdę przepraszam. Po prostu wiele osób zakradało się do mnie i próbowało mnie zabić. Myślę, że to już nawyk.
Spojrzała na mnie dziwnie.
-A niby, czemu chcieli cię zabić?
Wzruszyłam ramionami.
-Ee… To zależy. Mógł to być wysłannik niezadowolonego pracodawcy, zazdrosny zabójca, który nie dostał roboty i jeszcze osoby, które chcą się na mnie zemścić.
-Jestem zabójcą czy co? – Dziewczyna odsuwała się ode mnie powoli myśląc, że tego nie zauważyłam. Jednak w tej branży liczy się każdy ruch.
-Pamiętaj, Cassandro. Każdy krok musi być dobrze wymierzony. Myśl i czuj. W walce liczy się każdy ruch. Jeden błąd i giniesz. Tylko czy zginiesz ty czy twój przeciwnik?
Słowa taty pojawiły się w mojej głowie. Uśmiechnęłam się.
Czas, kiedy byłam z tatą był cudowny. Wspólne treningi i nauka. Uwielbiałam się uczyć. Jednak lekcję z tatą to, co innego niż z mamą.
Mama.
Nie pamiętałam wielu rzeczy związanych z mamą. Wiem, że czytała mi bajki i opowiadała legendy. Wiem byłam mała i nie powinnam się jeszcze uczyć, ale pamiętam każde jej opowiadanie. Pamiętam jak uczyła mnie wyrazów, ale jej nie potrafiłam sobie przypomnieć.
Wiem, że miała włosy tego samego koloru, co ja i pachniała jabłkami i cynamonem.
-Halo! Ziemia wzywa… Jak ty się w ogóle nazywasz? – Dziewczyna wyrwała mnie z zamyślenia.
Jej strach zniknął, stała przede mną trochę wzburzona dziewczynka.
-Nazywam się Cassandra, a ty?
-Anabelle.
-Ile ty masz lat? – Zapytałam ciekawa. Nie wyglądała na dorosłą, ale…
-Piętnaście.
Wytrzeszczyłam na nią oczy. Nie wyglądała. Normalne nastolatki miały… zaokrąglenia tu i tu.
-Nieważne. – Mruknęła zdając sobie sprawę gdzie patrzę. -Masz ze mną iść.
Niech zacznie się zabawa. Pomyślałam ponuro wychodząc za nią z pokoju.