Wciąż
zamknięta we własnym świecie.
Odizolowana.
Czeka
na właściwy moment, a kiedy on nadejdzie… Zabije go.
Rozdział
1
Wokół mnie była
ciemność.
Chodziłam w tę i z
powrotem po mojej klatce. Nie chodzi tu o prawdziwą klatkę, choć kiedyś w
takiej mieszkałam. Chodzi mi o zamknięty pokój z niezbyt dużą przestrzenią.
Miał jakieś 2x2 metry. Mieściło się tu tylko małe łóżko.
Nienawidzę
gnoja. Poczekaj tylko, aż stąd wyjdę. Na pewno długo nie pożyjesz. Wystarczy mi
jeden moment nieuwagi i będą sprzątać twoje prochy.
Drzwi otworzyły się i
zamrugałam widząc przelewające się przez nie światło.
-Pan chce cię widzieć.
– Usłyszałam niski, męski głos.
Spojrzałam na człowieka
stojącego w drzwiach, a że stał tyłem do światła mogłam jedynie ocenić jego
sylwetkę. Wysoki, mierzący około metra osiemdziesiąt, szeroki w ramionach.
Wyglądał dokładnie tak jak każdy żołnierzyk tego idioty.
-Och… Czyżby już się za
mną stęsknił? – Zapytałam.
Żołnierzyk tylko
westchnął i gestem nakazał mi wyjść. Zrobiłam to, a kiedy tylko wyszłam
poczułam jak mocno złapał mnie za ramię.
-No, weź. Jestem tylko
małą dziewczynką. Jak ktoś taki jak ja mógłby zrobić ci krzywdę?
Miałam metr
sześćdziesiąt wzrostu. Byłam szczupła i nie wyglądałam na osobę napakowaną.
Moje brązowe włosy były naprawdę długie, więc codziennie plotłam z nich
warkocz. Posiadałam uroczą, niewinną twarz, która osłabiała czujność
przeciwnika. Nie byłam miła, łagodna, czy, niech mnie ma Bóg m przed tym w
opiece, urocza.
Potrafiłam się bić i to
było moją specjalnością. Jakby nie było byłam płatnym zabójcą. Mój wygląd wiele
razy uratował mi tyłek. Niestety. Nie każdy nabiera się na tę gadkę. Doskonałym
przykładem jest ten facet, który słysząc moje słowa jedynie zacieśnił uścisk.
-Wiem, co potrafisz. –
Uśmiechnął się. – I mam nadzieję, że dzisiaj tego nie zademonstrujesz.
Prychnęłam tylko i
poszłam razem z nim do jego szefa.
Jakby nie było czekałam
trzynaście lat, żeby go zabić.
Żołnierzyk wepchnął
mnie do pokoju z komentarzem „ zaczekaj tu i nie rozwal niczego”. Ha.
Dowcipniś.
Kiedy tylko się tu
znalazłam rozejrzałam się szybko. Pokój był duży, na oko miał jakieś 10x6
metrów. Ściany miały jasny żółty kolor,
a podłoga wyłożona była panelami. Na środku była wielka, czarna, skórzana sofa,
obok, której stał fotel z tego samego materiału. Pod jedną ze ścian stał stolik
do kawy z ciemnego drewna. Za kanapą były czarne podwójne drzwi. Całość
przypominałaby salon gdyby był tu jeszcze telewizor.
Och… i gdyby w każdym
rogu nie były kamery.
Drzwi otworzyły się i
do środka wszedł ten zdradziecki sukinsyn bez sumienia.
Ta i mówi to zabójca na
zlecenie a to coś znaczy.
Jak zwykle prezentował
się doskonale oczywiście wyglądałby lepiej,
jako trup rozciągnięty na podłodze.
Miał ostre rysy twarzy
i sztuczny uśmiech. Siwe włosy zawiązał w kucyka na karku. Ubrany był w, jak
zwykle, kitel laboratoryjny. Powalony naukowiec. Był strasznie chudy. Jednak
oprócz włosów nic nie wskazywało na to, że jest stary. Facet był psychicznie
chory. Eksperymentował na sobie i nie tylko. Sama widziałam jak wchodził do
kapsuły cały pomarszczony, a wyszedł z niej, jako trzydziestolatek.
Profesorek George i ja mieliśmy za sobą
dłuuuugą i zaaawiłą historię.
-Ach, moja kochana
Cassandra. Dawno cię nie widziałem. – Powiedział i podszedł do mnie.
Wyciągnął do mnie rękę
na powitanie zapewne w celu przywitania. Miałam dwie opcje.
a)
Uścisnąć mu dłoń, połamać mu kości i
czekać na żołnierzy, którzy mnie obezwładnią
b) Uścisnąć
mu dłoń, kopnąć kolanem w krocze i czekać na żołnierzy, którzy mnie obezwładnią
c)
Pokazać mu środkowy palec.
Wybrałam najmniej
bolesną z tych rzeczy i najmniej satysfakcjonującą.
Profesorek westchnął i
wskazał ręką na sofę. Posłusznie usiadłam, a George usiadł w fotelu. Bardzo
dobrze. Gdyby usiadł obok mnie pewnie straciłby kilka części ciała.
-Nie wiem Cassandro,
dlaczego jesteś taka dzika.
-Ugryź się. –
Mruknęłam. – Mam gdzieś, co sobie myślisz, co sobie robisz i co masz mi do
powiedzenia.
-Myślę, że nie masz
racji. Interesuje cię to. Wiem o tym.
-Dobra rozgryzłeś mnie.
Przez całe pięć lat bez ciebie byłam tak zrozpaczona i zdruzgotana, że miałam
ochotę się zabić. – Mój sarkazm można by wyczuć na kilometr.
Profesorek tylko
westchnął i powiedział:
-Pokażcie to.
Z sufitu wysunął się
duży telewizor zajmujący całą ścianę.
-Rany, George, chciałeś
ze mną obejrzeć film? Mogłeś to wcześniej powiedzieć, przyniosłabym mój
ulubiony „ Jak zabić psychicznego profesorka”.
Zignorował mnie i
patrzył na telewizor. Mruknęłam niezadowolona.
-Wiesz chciałam się
zgłosić do roli zabójczyni, ale według nich byłam za słodka.
-Cassandro.
Jedno słowo i poczułam,
że powoli przechodzę granicę. Miałam ochotę sprawić, że się wścieknie. Chciałam
przekroczyć wyznaczoną granicę. I wtedy zobaczyłam twarz taty. Nie mogłam teraz
zginąć, nie dopóki George nie będzie martwy.
Widząc, że się
uspokoiłam profesorek kiwnął głową, a ekran się włączył.
Widziałam jakąś
maszynę, która wyglądała jak kapsuła z mnóstwem wystających kolorowych kabli i
przewodów. Obok niej stał chłopak, który miał na oko osiemnaście,
dziewiętnaście lat. Blond włosy opadały mu na oczy, więc co chwila odgarniał je
nerwowym gestem. Niebieskie oczy patrzące w kamerę były roześmiane. Był
niezwykle piękny. Jego twarz była otwarta i łatwo było zgadnąć, że jest
szczęśliwy. Miał na sobie białą koszulkę na krótki rękaw i widziałam, że był
umięśniony.
-To jest maszyna, nad
którą długo pracowałem. Nazwałem ją Time & Place. Dosłownie czas i miejsce.
Maszyna ta potrafi przenosić ludzi w czasie i w inny świat. Naprawdę. Obok nas
są światy nam nieznane, które żyją własnym życiem i nie zdają sobie sprawy z
tego, że tuż obok jest ktoś inny.
Chłopak podszedł do
maszyny i zaczął przy niej cos robić, po czym wrócił do kamery i uśmiechnął
się. Wyglądał zniewalająco.
-Dzisiaj zrobimy
pierwszy test z człowiekiem. Wyruszę do innego świata.
Chłopak ustawił coś na
maszynie, kapsuła otworzyła się a on do niej wszedł. Maszyna kliknęła, zaczęła się
trząść, a potem ekran stał się czarny.
Nastąpiła chwila ciszy.
Profesor nic nie mówił i wiem, że zrobił to specjalnie. Wiedział, że nienawidzę
nie wiedzieć. Westchnęłam pokonana.
-Co się z nim stało?
Profesorek uśmiechnął się
zanim odpowiedział.
-Nie jestem pewien. Wiem,
że pracował nad T&P przez trzy lata. Zanim do niej wszedł zrobił trzy
próby. Pierwsza było to wysłanie pluszaka w inny wymiar. Po pewnym czasie misiek
wrócił nienaruszony. W drugiej próbie wysłał chomika, który tak samo jak maskotka
wrócił. Później przeniósł małpę. Każda z tych rzeczy wróciła bez żadnego
problemu. Jednak, kiedy wszedł do machiny coś musiało przeciążyć system. W
całym budynku padło zasilanie. Nigdy nie wrócił. Kiedy miałem czas czytałem
jego notes i szukałem błędów. Nie pomylił się. Wszystko powinno pójść gładko,
ale… W każdym razie, próbowałem naprawić maszynę i udało mi się. Testowałem ją
na rzeczach martwych i żywych. Wystarczy wysłać w tę podróż ludzi. Jeśli wrócą
to wynalazek zadziała.
Teraz wiedziałam, czemu
chciał rozmawiać. Nikt ze zdrowymi zmysłami nie zgodziłby się być królikiem
doświadczalnym. Ale ktoś, kto nie miał wyboru? Nawet gdyby się nie zgodziła lub
biła się z nim po prostu uśpiłby mnie i wsadził do piekielnego wynalazku.
-Ty sukinsynu. –
Wstałam i podeszłam do niego. – Chcesz mnie użyć, jako chomika? Mam dla ciebie
wejść do kapsuły i sprawdzić czy przeżyję? Jesteś bardziej chory niż myślałam.
-Cassandro, Obydwoje
wiemy, że to zrobisz. Poza tym… -Drzwi otworzyły się uderzając z hukiem o
ścianę i do pokoju wpadło ponad tuzin żołnierzy celujących w moją głowę. – Nie masz
wyboru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz